9 LUTEGO 2025 | 19:00 | SALA KONCERTOWA PORTU GDYNIA

„Księżniczka Czardasza” (niem. Die Csárdásfürstin) to najbardziej znana i lubiana operetka Imre Kálmána. Od swojej premiery w Wiedniu 1915 r. bawi widzów do dziś. To historia miłosna Sylvy (artystki variétés) i Edwina (księcia Lippert Weylersheim) przedstawiona komediowo na tle melodii okraszonych węgierskimi rytmami czardaszów, gdzie przebój „goni” przebój, a muzyka zachęca do tańca, nie tylko tancerzy na scenie, ale również widzów.

Bilety i szczegóły wydarzenia:

Obsada:

Sylva – Barbara Lewicka
Edwin – Przemek Radziszewski
Boni – Grzegorz Piotr Kołodziej
Feri – Marcin Miloch
Stasi – Magdalena Czerwińska
Prowadzenie koncertu i narracja – Anna Fedyniak-Kołodziej

Zespół:

Bałtycka Filharmonia Młodych pod dyr. Sylwii Janiak Kobylińskiej

Kierownictwo muzyczne – Sylwia Janiak-Kobylińska
Reżyserka – Anna Fedyniak-Kołodziej
Aranżacja – Kamil Cieślik

Dodatkowe informacje:

Libretto zostało napisane przez Leo Steina i Bélę Jenbacha. Po sukcesie debiutanckich Manewrów jesiennych (1909) i Króla skrzypków (1912) Kálmán mógł liczyć na współpracę z najwybitniejszymi librecistami wiedeńskimi. W 1914 roku Leo Stein i Béla Jenbach przedstawili mu libretto osnute wokół miłości syna arystokratycznej rodziny austriackiej zbliżonej do dworu cesarskiego do szansonistki z budapeszteńskiego teatrzyku[1]. Pierwotnie utwór miał nosić tytuł Niech żyje miłość. Imre Kálmán pracował nad muzyką w Bad Ischl, w Willi Różanej, gdzie wcześniej bywali Giacomo Meyerbeer, Johannes Brahms, Franz Lehár. Pracę przerwał mu najpierw wybuch wojny, a później tragiczna śmierć brata Beli. Operetka miała premierę 13 listopada 1915 roku na scenie Johan-Strauss Theater. Była grana przez cały rok 1916 w sumie około 500 razy. Sukces wiedeński pociągnął za sobą tryumf na scenach europejskich, choć już głównie po wojnie: w 1917 roku w Warszawie, w 1921 – w Londynie, w 1930 – w Paryżu i w 1931 – w Berlinie.

Streszczenie libretta:

Akt I
W budapeszteńskim variete „Orfeum” pożegnalny występ pięknej gwiazdy czardasza, Sylvii Varescu, która jeszcze tej nocy wyjeżdża na tournée do Stanów Zjednoczonych. Przyjaciel i opiekun Sylvii, hrabia Boni, wydaje na jej cześć pożegnalną kolację. Wraz z drugim entuzjastą popularnej artystki, hrabią Feri, zastanawiają się, jakie wrażenie wywrze wyjazd Sylvii na młodym księciu Edwinie. Oni dwaj, życie spędzając na przesiadywaniu po knajpach, nie traktują kabaretowych gwiazdek zbyt serio, bo przecież „Artystki, artystki, artystki z variete nie biorą miłości zbyt tragicznie…”, natomiast Edwin – kocha się w Sylvii do szaleństwa. I chociaż ojciec, książę Lippert-Weylersheim, wiedząc już o jego romansie, śle codziennie po kilka telegramów nakazujących Edwinowi powrót do Wiednia, młody książę nadal przesiaduje w „Orfeum”. Chce zatrzymać Sylvię, nie zgadza się na jej wyjazd, nie wiedząc, iż Sylvia wyjeżdża właśnie po to, aby uciec przed nim i przed jego miłością; jak najbardziej ją odwzajemnia, lecz wie, że ta miłość nie ma przecież żadnej przyszłości. Rodzice Edwina nigdy nie zgodzą się na ich małżeństwo… Dlaczego musiała pokochać Edwina? Dlaczego on musiał spotkać ją? Dlaczego „choć na świecie dziewcząt mnóstwo, usta lgną ku jednym ustom…”?

 

Sylvia ma rację. Opory ojcowskie niełatwo zwalczyć. Do Edwina przybywa z Wiednia porucznik Rohnsdorf z rozkazem: nazajutrz książę ma zameldować się w komendzie swego korpusu. Rozkaz jest wprawdzie inspirowany przez ojca, ale pozostaje rozkazem, i Edwin, jako oficer, musi go wypełnić. Przy okazji Rohnsdorf przypomina Edwinowi, że w Wiedniu czeka na niego… narzeczona, hrabianka Stasi, z którą zaręczył się przed pięciu laty, jeszcze jako sztubak. Nikt przedtem nie traktował tych zaręczyn poważnie, teraz jednak rodzice Edwina nalegają na jak najszybsze małżeństwo z hrabianką. Edwin prosi Rohnsdorfa o pół godziny zwłoki w wyjeździe do Wiednia i zdobywa się na desperacki gest: chcąc zatrzymać Sylvię przy sobie, prosi ją o rękę, po czym notariusz spisuje jego oświadczenie: „Ja, Edwin, książę von Lippert-Weylersheim, ogłaszam pannę Sylvię Varescu swoją prawowitą małżonką i przysięgam wobec świadków w ciągu ośmiu tygodni wstąpić z nią w oficjalny związek…”. Zobowiązanie to wręcza oszołomionej Sylvii i odjeżdża do Wiednia, do korpusu.

 

Przychodzi natomiast Boni; pilnował w hotelu pakowania kufrów Sylvii i teraz dopiero dowiaduje się, że Sylvia zostaje w Budapeszcie jako… żona Edwina. Dowiaduje się też o całej ceremonii zaślubin, po czym wybucha śmiechem i tłumaczy Sylvii, że Edwin nie miał prawa podpisywać podobnych oświadczeń, bo przecież ogłoszono już jego związek z inną. Pokazuje jej zawiadomienie o oficjalnych zaręczynach Edwina z hrabianką Stasi, które otrzymał (w tajemnicy przed Edwinem) od Rohnsdorfa.

Sylvia czuje się zawiedziona i oszukana. Boni pociesza ją: „Gwiżdż sobie na nich! Po co ci ten Edwin i cała jego nadęta rodzinka? Tuziny takich Edwinów będą cię błagały o jeden uśmiech!” – „Masz rację, Boni. Jedźmy. Po oklaski, po karierę…”

 

Akt II
W pałacu księstwa Lippert-Weylersheim w Wiedniu wielki bal, na którym stary książę zamierza oficjalnie ogłosić zaręczyny swego syna z hrabianką Stasi. Edwin jednak nadal próbuje odwlec uroczystość zaręczyn. Przekonany, że Sylvia rzuciła go i pojechała do Ameryki lekceważąc jego miłość i oświadczyny, telegrafował do niej ze sto razy, nie uzyskując słowa odpowiedzi. Jest rozgoryczony, niemniej chce jeszcze czekać; liczy, iż odmieni serce Sylvii. Stasi, znając prawdziwe uczucia Edwina, nie nalega na ogłoszenie zaręczyn. Na bal przychodzi hrabia Boni… z żoną. „Żoną” jest Sylvia; wróciła już ze Stanów i namówiła przerażonego tą mistyfikacją hrabiego, aby przez jeden wieczór zgodził się udawać jej męża. Zakochana niezmiennie w Edwinie, przyszła tutaj, chcąc ostatecznie rozwikłać ich wzajemne stosunki. Jako hrabina Kancsianu robi furorę w salonie, oczarowuje bez reszty także i starego księcia, aczkolwiek niektórzy z obecnych zwracają uwagę na jej uderzające podobieństwo do pewnej aktorki, co to „była na Węgrzech zaręczona z jakimś księciem, lecz naturalnie porzucił ją. Nazywają ją odtąd księżniczką… czardasza”. Sylvia i Edwin zostają sami; nie mogą początkowo porozumieć się, udają miłość – ona do Boniego, on do Stasi, choć w głębi serca wiedzą, że kochają się jak dawniej.

 

Natomiast Boni zupełnie stracił głowę dla Stasi. Jej zresztą także spodobał się przystojny i dowcipny hrabia. Co prawda dziwi ją nieco, iż hrabia, mając tak piękną żonę, już w parę dni po ślubie zaleca się do innej, ale – zdarza się! („Bo to jest miłość, ta głupia miłość”). Wydaje się, iż Edwin z Sylvią też się wreszcie porozumieli. Boni oznajmia Edwinowi, że zgadza się na rozwód, i młody książę zamierza natychmiast oznajmić ojcu zamiar poślubienia hrabiny Kancsianu: „Swoją drogą to szczęście, że Boni się z tobą ożenił. Dał ci nazwisko i tytuł; rozwiedziona hrabina Kancsianu może zostać księżną Weylersheim!”

 

Sylvia nie zdradza jeszcze swego kłamstwa. Widzi z tych słów, iż nic się nie zmieniło; jako Sylvia Varescu nadal nie ma szans w książęcej rodzinie. Edwin zapewnia wprawdzie, że on by się jej nie wyrzekł, lecz „to by nie było prawdziwe szczęście…”. Gdy następuje ogłoszenie zaręczyn Edwina i Stasi, Edwin oświadcza, że jego serce należy do innej, chce ożenić się z hrabiną Kancsianu. ” – Nie jestem hrabiną i nigdy nią nie byłam – wyznaje Sylvia. – Jestem… księżną Weylersheim!”. I ku ogólnej konsternacji pokazuje staremu księciu zobowiązanie małżeńskie jego syna. Tego wieczora mija właśnie ośmiotygodniowy termin dopełnienia małżeńskich formalności.

Zaskoczony Edwin mówi, że nim upłynie dzisiejsza noc, może jeszcze dotrzymać słowa, ale Sylvia drze jego zobowiązanie na kawałki i rzuca mu pod nogi: „To słowo więcej cię nie wiąże. Ja zwracam ci je dziś… Po co hańbić masz nazwisko mezaliansem z szansonistką…”

 

Akt III
Sylvia z Bonim wracają do hotelu. Zapłakana, załamana, postanowiła zerwać także ze sceną, mimo iż spotkany tu hrabia Feri gorąco namawia ją na powrót do „Orfeum”. Sylvia wychodzi z Ferim, wbiega natomiast Edwin, aby rozprawić się z Bonim – teraz już wie, że to Boni powiedział niegdyś Sylvii o jego zaręczynach i spowodował jej wyjazd do USA. Lecz Edwin musi szybko ukryć się w pokoju, bo portier anonsuje przybycie… jego ojca. Stary książę przychodzi szukać Edwina w obawie, aby syn nie zrobił sobie czegoś złego.

 

Korzystając z okazji, Boni prosi księcia o rękę hrabianki Stasi, która zresztą sama przyszła także i niemal domaga się tych oświadczyn. Powraca Feri; namawia księcia, by nie sprzeciwiał się dłużej synowskim uczuciom: „Sam – powiada – byłbym najszczęśliwszy, gdyby udało mi się kiedyś poślubić szampańską Hildę z variete w Miszkolcu. Niestety, zdmuchnął mi ją sprzed nosa żupan von Palonay, a gdy owdowiała, ożenił się z nią baron Geza Zantler…”. I książę wnioskuje z tego, że mowa tu o jego małżonce, księżnej! On ją z kolei przejął po baronie!

 

Księżna zjawia się właśnie w hotelowym hallu i przyznaje, acz niechętnie, iż śpiewała kiedyś i tańczyła w variete. A więc to prawda! „Wziąłem za żonę szansonistkę, czyli Edwin jest po prostu dziedzicznie obciążony…”. Pozostaje jeszcze tylko pogodzić Sylvię z Edwinem. Podejmuje się tego Boni; sugeruje Sylvii, że Edwin zamierza z rozpaczy popełnić samobójstwo. A to jest już ponad jej siły.

 

„Kocham cię, dla ciebie tu przyjechałam, bez ciebie żyć nie mogę! – krzyczy Sylvia do telefonu, myśląc, że rozmawia ze strzelającym do siebie Edwinem. A Edwin stoi tuż, tuż, bierze ją w ramiona, no i „w rytm walczyka serce śpiewa – kochaj mnie!”

 

/Streszczenie libretta w oparciu o Przewodnik Operetkowy Lucjana Kydryńskiego, PWM 1994/

Regulamin sprzedaży biletów
Polityka prywatności

2024 © Agency of Art by Błażej Maliszewski
Kodowanie: Dariusz Staropiętka (Stardar Media)